Wczoraj widziałem Bena Pasternaka w sklepie spożywczym w SoHo. Powiedziałem mu, jak fajnie było go spotkać osobiście, ale nie chciałem być dupkiem i przeszkadzać mu, prosząc o zdjęcia czy coś w tym stylu. On odpowiedział: „O, jak robisz to teraz?” Byłem zaskoczony, a jedyne, co mogłem powiedzieć, to „Huh?”, ale on ciągle mnie przerywał, powtarzając „huh? huh? huh?” i zamykając dłoń przed moją twarzą. Odwróciłem się i kontynuowałem zakupy, a usłyszałem, jak się śmieje, gdy odchodziłem. Kiedy przyszedłem zapłacić za swoje rzeczy przy kasie, zobaczyłem, jak próbuje wyjść przez drzwi z piętnastoma Milky Wayami w rękach, nie płacąc. Dziewczyna przy kasie była bardzo miła i profesjonalna, mówiąc: „Proszę pana, musi pan najpierw za to zapłacić.” Na początku udawał, że jest zmęczony i jej nie słyszy, ale w końcu się odwrócił i przyniósł je do kasy. Kiedy wzięła jeden z batoników i zaczęła skanować go wielokrotnie, zatrzymał ją i powiedział, żeby skanowała je pojedynczo „aby zapobiec jakimkolwiek zakłóceniom elektrycznym”, a potem odwrócił się i puścił do mnie oko. Nawet nie sądzę, że to jest słowo. Po tym, jak zeskanowała każdy batonik i włożyła je do torby, zaczęła mówić cenę, a on ciągle ją przerywał, głośno ziewając.
498