To wydaje się kierunkowo słuszne. Agencja przychodzi na kilka tygodni, mapuje, jak rzeczywiście przebiega praca, i instaluje umiejętności/agentów claude, którzy zajmują się raportowaniem, follow-upami, kontrolami i koordynacją. To zastępuje pracę rozłożoną na kilka ról, która może kosztować od 250 000 do 400 000 dolarów rocznie. Firma płaci raz za konfigurację, zachowuje system i tylko przywołuje agencję, gdy coś wymaga dostrojenia. Oczywiście agencje nie znikają, ponieważ zawsze potrzebna jest ludzka ocena, ale rosnąca część tego, za co klienci płacą, przesuwa się w kierunku umiejętności i agentów, którzy działają wewnątrz firmy. Ciągle wracam do tego pomysłu i wciąż ma on coraz więcej sensu.